niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 2 "New York Road"

Następnego dnia obudził mnie straszny ból głowy. Delikatnie otworzyłam oczy i przecierające je, ostrożnie przybrałam pozycje siedzącą. Wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę kuchni. W pewnym momencie, zrobiło mi się nie dobrze. Podeszłam do blatu kuchennego i usiadłam przy nim. Na myśl o tym co stało się po imprezie, robi mi się się niedobrze i słabo. Cały czas zastanawiam się czy to jakiś żart, a może jednak zwykła pomyłka. Kim był ten facet i dlaczego to akurat ja mam być tą "nagrodą". Miałam tyle pytań, ale nie miałam nikogo kto mógł by mi na nie odpowiedzieć. Wielki zegar na ścianie wskazywał że wybiła właśnie 14.

~*~

Weszłam ponownie do łazienki by sprawdzić czy naleciała już, wystarczająca ilość wody, po czym weszłam do wanny. Gorąca woda przymnie otulała moje ciało. Zamknęłam oczy i jedyne czego pragnęłam to zrelaksować się. Nie miałam na dziś żadnych planów, jedynie musiała czekać aż rodzice wrócą do domu.  Leżałam tak przez krótką chwilę, lecz moje relaksowanie zostało przerwane przez dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyciągnęłam rękę w kierunku telefonu, który leżał tuż przy wannie. Na ekranie wyświetliła się wiadomość od numer zastrzeżonego. Przełknęłam głośno ślinę i odblokowałam telefon aby przeczytać SMSa.

Dziś o 21 przy New York Road, będziemy czekać i lepiej żebyś się pojawiła. I załóż tą sukienkę która czeka już pod drzwiami, będzie wyglądało idealnie. I bez numerów bo ktoś z twoim najbliższych będzie cierpiał. Będę czekał na przystanku w zielonym porsche, na pewno poznasz - Ashton 

Wpatrywałam się w tego smsa przez dobre kilka minut. To już robiło się chore, a ja nie miałam ochoty na jakieś głupie gierki. Odłożyłam telefon, po czym wstałam i wyszła z wanny. Owinęłam swoje ciało w przepiękny niebieski ręcznik i wsunęłam stopy w cieplutkie papucie. Wychodząc z łazienki wzięłam telefon z półki i ruszyłam na dół, by sprawdzić te drzwi.

Niestety pod drzwiami rzeczywiście leżała paczka, a na niej widniało moje imię. Rozejrzałam się wokół po ogrodzie ale nikogo nie było. A chodnik przed domem, również był pusty. Niepewnie wzięłam paczkę i weszłam do środka, zamykając przy tym drzwi. Weszłam z paczką do salonu i postawiłam ją na stolę. Przez dłuższą chwilę, po prostu siedziałam i zastanawiałam się czy otworzyć ją czy nie.  Ale spojrzałam na zegar, dochodziła już 19, a rodzice mieli być w domu jakoś koło godziny 20. Więc postanowiłam że po prostu zobaczę co kryje zawartość tej paczki póki nie ma rodziców w domu.

Na samej górze paczki leżała czarna róża, z małą doczepiona karteczką na której pisało To ja tu jestem dyktatorem skarbie. Nieco zmieszana, zignorowałam to i odłożyłam róże na bok. Następną rzeczą była sukienka, była na prawdę śliczna sukienka. Była krótką i w z wyciętymi plecami. Delikatnie chwyciłam sukienkę i uniosłam ją do góry by lepiej ją zobaczyć. Tak, była ładna ale nadal nie miałam pojęcia co się dzieję. Zwinęłam delikatnie materiał w kostkę i położyłam na stole obok róży. Spojrzałam ponownie do kartonu, lecz nic więcej już się w nim nie znajdowało.

~*~

Po tym jak rodzice wrócili i zjedliśmy pyszną kolacje, poszłam do swojego pokoju. Była już 22, a rodzice również poszli do swojej sypialni by już na reszcie odpocząć po powrocie. Ale ja nie planowałam iść spać, wzięłam sobie do serca tego sms'a od tajemniczego Ashtona. Mimo to nie miałam zamiaru zakładać tej sukienki, i tak razem z kwiatkiem wylądowała w koszu. Rozpięłam koka, i z dresów wskoczyłam w zwykłe dżinsy. Lekko się ogarnęłam, no i po cichu wyszłam z domu. Zamówiłam taksówkę już wcześniej, więc gdy wyszłam to już na mnie czekała. 

Dojazd trwał jakieś 20 minut, podeszłam na przestanek na którym miałam niby czekać a po chwili podjechał zielony samochód.  Wzięłam głęboki oddech oddech, próbując ukryć swój strach. Drzwi samochodu otworzyły się, a z nich wyszedł wysoki brunet. Miał na sobie krótki rękawek, a na obu jego umięśnionych ramionach widniały tatuaże. Brunet jedynie spojrzał na mnie, po czym bez słowa podszedł do mnie i chwycił mnie za dłoń. Nie wiedziałam o co mu chodzi, mocno pociągnął mnie do przodu i zaprowadził pod drzwi pasażera. Otworzył mi drzwi i wskazał dłonią abym wsiadła. Bez słowa wykonałam prośbę chłopaka. Miałam wrażenie że skądś go już znam, ale nie mam pojęcia skąd. Kiedy ja rozmyślałam nad całą tą chorą sytuacją, on wsiadł do samochodu i ruszył. Nadal milczał, co oczywiście doprowadzała mnie do szału. Po chwili postanowiłam przerwać tą cieszę. Spojrzałam na chłopaka i zaczęłam. 

- Możesz mi łaskawie powiedzieć czego ode mnie chcesz? Dlaczego grozisz moim bliskim i gdzie mnie chcesz zabrać? -  
- Jestem Ashton, ale to już wiesz skarpie - zaśmiał się i puścił oczko, a ja nadal czekałam na jakąś odpowiedzi. Ale się nie doczekałam, bo brunet zamilczał po swojej krótkiej odpowiedzi. 

- No człowieku! Błagam cię, wysyłasz mi jakieś smsy i ubrania... i każesz mi tu przyjeżdżać, i teraz nawet nie chcesz mi powiedzieć co ode mnie chcesz - powiedziałam z irytowaniem w głosie. 

- Kotku... - powiedział po czym położył dłoń na moim udzie, która oczywiście odrzuciłam, na co od odpowiedział śmiechem. 
- Jedziemy teraz na wyścig, a ty jesteś nagrodą ale wszystkiego dowiesz się na miejscu - powiedział pełen zadowolenia. A ja w tym momencie wiedziałam że właśnie wpakowałam się w coś z czego ciężko będzie mi się wydostać. Zadzwoniłam bym do Katie ale wiedziałam że w samochodzie on mi na to nie pozwoli. Więc musiałam wymyślić jakiś plan... 



_____________________________________________

Mama nadzieję że wam się spodoba :) Bo mi w sumie to trochę się podoba. 
Rozdział trochę spóźniony bo miał być 2/3 stycznia ale niestety się nie wyrobiłam. Ale postaram się dodać następny wcześniej niż za tydzień. Dziękuje za tyle odwiedzin bo jest już ich dość sporo! Ale proszę również abyście komentowali bo wasze opinie motywują mnie do pisania dalej! W razie pytań możecie pisać na konto opowiadania na twitterze @zagubionaff lub na moje prywatne konto @cliffordeffect.